Forum Vantasy  Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Ostatnia warta Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
janko
Redaktor



Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:34, 28 Paź 2009 Powrót do góry

Mam nadzieję, że wyszło coś ciekawego.
Tym razem mam problemy z klasyfikacją, ale niezmiennie prosze o konstruktywną krytykę. (Juz po korekcie za Absinthe)
---------------------
Siedziała na piaszczystym wzgórzu i obserwowała, co się dzieje na brzegu. A działo się tam wiele. Plażą szło olbrzymie stado. Wielkie cielska przetaczały się po jasno szarym piasku szeroką kolumną, ciągnącą się od horyzontu po horyzont. Murmi patrzyła na ten pochód zafascynowana. Podwinęła ogon i usadowiła się wygodniej. Wyciągnęła wyżej szyję, aby dokładniej się przyjrzeć. Każde z tych zwierząt było dziesiątki razy większe od niej. Najbliższe szły kilkaset kroków dalej, ale i tak wydawały się kolosami. Stado szło ku wysokiemu słońcu. Na początku pory suchej szło w tamtym kierunku, aby na początku pory deszczowej wracać. Ten widok fascynował swą monotonnością. I tak było od zawsze.
- Znowu będzie głodno… Zjedzą wszystko – pomyślała.
Murmi przez chwilę próbowała policzyć ile zwierząt idzie w jednym szeregu, ale było to zadanie przekraczające jej możliwości. Miała też ważniejsze rzeczy do roboty. Jej grupa osiedliła się na tym terenie kilka pokoleń temu. Wybór był dobry. Osada składała się z kilkudziesięciu skleconych z paprociowych liści chat, chroniących przed zimnem mieszkańców i gniazda. Do lasu i do ujścia rzeki było blisko, a i na plaży można było czasem znaleźć coś do jedzenia. Stada roślinożerców przechodziły dostatecznie daleko by nie stanowić zagrożenia dla jej współplemieńców. Co prawda w czasie przemarszu zjadały wszystko, ale jej grupa nauczyła się zbierać już pożywienie na zapas. Zawsze było tego niewiele, ale pozwalało przeżyć. Tyle, że od kilku lat wraz z wędrującymi stadami pojawiało się coraz więcej drapieżników. Najgorsze były te nowe, starsi mówili, że kiedyś ich nie widywali. Były małe w stosunku do roślinożerców, ale większe od największych z plemienia Murmi. Też polowały w stadach, ale nie udało się nigdy z nimi porozumieć. Tak naprawdę to nie wiadomo czy się udało, bo nikt, kto próbował nie wrócił. Gdy się je widziało, trzeba było uciekać. To było jej zadanie. Przypomniawszy sobie o tym mocniej chwyciła gruby kij służący do wszczynania alarmu. Gdy tylko ich zobaczy, zacznie walić w przyniesiony tu pusty spróchniały pień sagowca. Wówczas wszyscy usłyszą. Przeniosą jaja z chat do, wgrzebanych na tą okoliczność, jam i je zakopią. A potem uciekną. Murmi była młoda, nie miała jeszcze własnych jaj, była też za słaba, by znosić pokarm lub chodzić na polowania. Dlatego też siedziała i pilnowała. To było bardzo odpowiedzialne zajęcie. Starsi mówili, że od tego czy wypatrzy zagrożenie zależy życie całej osady. Przekonana o ważności swego zadania, podwinęła mocniej ogon i usiadła tak by wszystko jeszcze lepiej widzieć. Zobaczyła mniejsze zwierzę w stadzie. Podniosła jeszcze wyżej głowę, ale okazało się, że to tylko pancerno-rogaty. Widywała ich już wcześniej. Wędrowały razem z gigantami i nie stanowiły zagrożenia.
Zaczęła znowu rozmyślać. Źle się działo. Wszystko się zmieniało. Starsi opowiadali, że kiedyś nie tylko drapieżniki nie były tak groźne. W lasach było więcej smacznych sagowców i miłorzębów. Pora sucha trwała krócej a stada roślinożerców nie były tak wielkie. Coraz więcej jej współplemieńców ginęło z rąk nowych drapieżników, a i z coraz mniejszej ilości jaj udawało się odchować młode. Nawet te, które się wylęgły były często chore i odchodziły. Starsi mówili, że to, dlatego że nie ma nowych w osadzie. Nikt już nie przychodził, oni też za jej życia nikogo nie spotkali. Gdy była bardzo mała słyszała o drugiej osadzie. Wystarczyło iść kilka mroków w stronę bez słońca. Ale ktoś się tam wybrał i znalazł tylko resztki chat, rozkopane nory i dużo krwi. Nic więcej. Od tamtego czasu byli tylko oni. A starsi mówili jeszcze o innych osadach, z którymi dawniej wymieniali towary. Tych osad niebyło już od bardzo dawna.
W pobliskich paprociach coś zaszeleściło. Odwróciła się spłoszona w tamtą stronę, jednocześnie mocniej chwytając kij. W gąszczu najpierw pojawiła się jedna, potem druga głowa. To bracia, Bume i Humbe. Wracali wraz z innymi z polowania. Za nimi szło jeszcze czterech samców coś ciągnąc.
- Dużo, jedzenie! – Krzyknął Bume.
- Złapali? – Zapytała.
- Nie. Wziąć. Niepopsute.
Ciągnęli za sobą oderwany, okrwawiony udziec wielkiego roślinożercy. Co prawda, jego właściciel musiał być małym przedstawicielem swego gatunku, ale i tak było to bardzo dużo jedzenia. Padlina była świeża, ociekała jeszcze krwią. Nie była też stratowana, jak truchła zwierząt, które znaczyły szlak stada.
Grupka myśliwych przeciągnęła zdobycz w kierunku wioski u podnóża jej posterunku. Popatrzyła przez chwilę za nimi. Młody samiec, Amname, odwzajemnił spojrzenie i patrzył nico dłużej niż wymagało tego pozdrowienie. Jeszcze dwie, trzy pory suche i będzie miała własne jaja… Może…
Popatrzyła ponownie na żywą rzekę toczącą się leniwie po plaży. Daleko, w kierunku słońca, cześć roślinożerców zaczęła schodzić z plaży, aby ogołocić cypel zieleni, który zbyt głęboko wdarł się w piaszczyste wydmy.
- Wszystko zejść. Głodne.
Sięgnęła po jedną z łodyg, które przyniosło jej jedno z młodych jakiś czas temu. Żuła ją powoli ciesząc się, że zapewne dziś o zmroku będzie mogła zjeść mięso. Trzeba tylko pilnować.

W paprociach nic nie zaszeleściło. Nie zdążyła nawet razu uderzyć kijem w pień. Ból był przeraźliwy. Potwornie ostre zęby zagłębiły się w jej barku jednym uderzeniem odcinając łapę, z której wypadł bezużyteczny werbel. Oderwana kończyna potoczyła się w dół wzgórza, do błotnistej sadzawki zabarwiając ją na czerwono. Bolało, bardzo bolało. Drugi cios zadały potężne szpony, wypruwając jej wnętrzności. Wszystko, co jeszcze widziała przesłaniała gęstniejąca czerwona mgła. Słyszała jeszcze krzyki współplemieńców, zapewne myśliwych, którzy ciągnęli zdobycz. Nie było w nich jednak radości, było tylko przerażenie. Ostatnia już leniwa myśl… Nie upilnowała. Zawiodła. To było ważne zadanie. A ona nie dała rady…
Murmi nie wiedziała, że było to ostatnie siedlisko jej gatunku. Ona nie zawiniła; gdy zginęła jej osada, już nie istniała. Drapieżniki przyszły z drugiej strony. Nawet, gdyby uderzyła w prowizoryczny bęben, nikt by już nie usłyszał.

Minęło wiele pór, setki, tysiące a potem miliony. Zniknęły stada roślinożerców, przerażające drapieżniki, a nawet plaża. Zmienił się cały świat. Zniknęło też wzgórze, na którym spędziła kilka ostatnich godzin swego życia Murmi, teraz jest się częścią wielkiego kanionu. Na jego zboczu, na małej półce dwóch ludzi oglądało kilka skamieniałych kości, które oszczędził bezlitosny czas.
- To chyba hipsylofodon?
- Tak, ale tylko przednia kończyna.
- Jak myślisz, co to jest?
- Nie wiem, zbyt mało tych kości. Może Oryktodrom?
- Zobaczymy. Zabezpieczmy to.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez janko dnia Sob 12:22, 07 Lis 2009, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
Absinthe
Redaktor



Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 114 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:45, 28 Paź 2009 Powrót do góry

Bardzo, bardzo ciekawe!
Czytałam z żywym zainteresowaniem. Brawo!
Szczególnie podobał mi się drugi akapit i zdanie o tym, że była to ostatnia osada.
Ciekawe, cóż to było...

Błędy:
- Znowu będzie głodno… Zjedzą wszystko. – Pomyślała.
- Znowu będzie głodno... Zjedzą wszystko - pomyślała.

Ona nie zawiniła, gdy zginęła jej osada już nie istniała.
Ona nie zawiniła; gdy zginęła jej osada, już nie istniała.

Nawet gdyby uderzyła w prowizoryczny bęben nikt w sadzie by tego nie usłyszał.
Nawet, gdyby uderzyuła w prowizoryczny bęben, nikt w sadzie by tego nie usłyszał.

Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Malbert
Administrator



Dołączył: 12 Wrz 2009
Posty: 371 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:24, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Kilka błędów było, ale naprawdę, bardzo ciekawe jak już powiedziała Ab Very Happy Świetnie się czyta, po prostu bardzo, bardzo dobre opowiadanie. Czekam na kolejne części Very Happy
10/10


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
janko
Redaktor



Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:06, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Tu raczej nie będzie innych części:D
A byłbym wdzięczny za wskazanie błedów jakie zauważyłeś.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Matis221
Niepiśmienny



Dołączył: 15 Wrz 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z tamtąd ;-)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:13, 16 Lis 2009 Powrót do góry

Dobre opowiadanie strasznie ciekawe. Może i było kilka błędów ale nie przeszkadzały w czytaniu ani nie rzucały się zbytnio w oczy. No i szkoda, że nie będzie kolejnych części, moim zdaniem powinieneś to kontynuować. 10/10.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
janko
Redaktor



Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:18, 16 Lis 2009 Powrót do góry

W sumie o tej osadzie, nie da się już pisać... ale myślę, że można by opisać wcześniejsze losy (ale znacznie - tak by nie czuć było kresu opowieści) przodków Murmi i jej rasy... Więc pomyślę. Może nawet coś na kształt większej osady miasta, i jakąś zwycięzką walkę o przetrwanie eony wcześniej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)